Jerozolima 2018 cz4
W końcu minął mi katar, ale gardło boli. Dzień miał być bardzo łagodny, a wyszedł z największym obciążeniem dla naszych kończyn. Po tradycyjnym śniadanku ruszyliśmy na Mea Sharim. Dzielnica ortodoksów to istna wycieczka w czasie. Większość mijających nas kobiet i mężczyzn ubrana na czarno i podejrzliwie patrzy ukradkiem na obcych. No my się w tło nie wkomponowaliśmy. Ja ubrany w jasne spodnie i zieloną kurtkę, a Aga w kolorowej czapce i z żarówiastym żółtym plecakiem. Dodatkowo trzeba uważać na robienie zdjęć, bo co chwila ostrzeżenie, że mieszkańcy sobie tego nie życzą, a wredni potrafią być. Dzisiaj zapuściliśmy się w boczne uliczki i na szczęście żadnych przygód nie mieliśmy, bo starałem się nie afiszować z aparatem.
Z Mea Sharim poszliśmy na Stare Miasto. Weszliśmy przez Jaffa Gate do kwartału chrześcijańskiego. Stwierdziliśmy, że w tym roku po murach nie będziemy chodzić i poszliśmy zobaczyć co mają w alei handlowej. Zakupów jeszcze nie zrobiliśmy, więc postanowiliśmy zaliczyć Wzgórze Świątynne. Najważniejsze miejsce dla muzułmanów w Jerozolimie otwarte jest dla niewiernych od 7 do 10 i od 12.30 do 13.30. Godzina nam wystarczyła, bo i tak do meczetów nie można wchodzić.
Największe trudności z trafieniem na starówce mamy z Kościołem Koptyjskim. Uliczki z kramami wyglądają bardzo podobnie, a miejsce nie jest oznaczone, ale dzisiaj już postanowiliśmy, że damy radę. W nagrodę mogliśmy rozkoszować się ciszą, gdyż było bardzo mało osób. Może to jest spowodowane tym, że nie ma już bezpośredniego przejścia do Bazyliki Grobu Pańskiego. Pewnie znów się pokłócili ze sobą, tak jak ma to miejsce w samej już Bazylice.
Dochodziła już 15, więc postanowiliśmy załatwić część ormiańską, a tak na prawdę Katedrę św. Jakuba. Nabożeństwo jest jedyną okazją, kiedy można ją zwiedzić, a dodatkowo obejrzeć liturgię. Śpiewy w kościele z XII wieku robią wrażenie. Czekając na 15 w pobliskim sklepie mieliśmy możliwość oprowadzenia po wytwórni ręcznie malowanych glinianych naczyń. Adze tak się spodobał właściciel, że zakupiła jeden wazonik za 80 NIS, więc pamiątkę już mamy.
Skończyliśmy zwiedzanie w części żydowskiej. Odwiedziliśmy Cztery Synagogi Sefardyjskie (15 NIS). Wszystkie są w jednym budynku, odnowionym po przejęciu tej części przez Żydów po wojnie 6-dniowej. W pobliżu była Ściana Płaczu, więc trzeba było zobaczyć czy nic się nie zmieniło od wczoraj.
Jutro jedziemy do Tel Avivu, więc o 6 trzeba wstać..... Pozdrawiamy.
Odsłony: 1913