Mumbaj day 3
Miałem wcześnie wstać, ale jak się nie może zasnąć to później problem z poderwaniem się do boju. Czuję się w Czasie apokalipsy, tylko u mnie wiatrak nie wydaje takich ładnych dźwięków łopat helikoptera będącymi wstępem do The End Doorsów.
Pierwszą rzeczą jaką chciałem załatwić to hinduski numer telefonu. Potrzebne jest do tego ksero paszportu, oraz aktualne zdjęcie. Namierzyłem salon Vodafone i za 800 rupii wziąłem kartę prepaid z 3 GB internetu. Niby ma działać 28 dni. Teraz z siecią nie mam problemu, ale później nie wiadomo, a nawet żeby skorzystać z bezpłatnego wifi trzeba mieć lokalny numer. Trafiłem do XXI wieku. Google maps itp. Człowiek szybko się przyzwyczaja. Muszę odczekać 3 godziny i zadzwonić na infolinie, żeby aktywować kartę.
Po załatwieniu telefonu poszedłem na stację Churchgate. To tutaj przed 12 zjeżdzają się Dabbawala. Dabbawala oznacza “tego, który niesie pudełko”. Dabba to pojemnik na jedzenie, czyli indyjska wersja naszych „trojaków“. Hindusi przywiązują dużą wagę do jedzenia, więc trzeba było rozwiązać kwestię posiłku tysięcy osób pracujących w biurach metropolii. Jedzenie poza domem może okazać się na dłuższą metę niezdrowe, a nie ma większej przyjemności od smaku domowego jedzenia. No i tutaj znalazło się zapotrzebowanie na ludzi, którzy ten posiłek pod wskazany adres dostarczą.
Wszystkich dabbawala w branży jest ok. 5000. Mają oni do rozniesienia codziennie ok. 200 000 posiłków, za opłatą wynoszącą 10 dolarów miesięcznie. Jeden dabbawala odbiera ok 30 pojemników i dowozi je do najbliższej stacji. Tam po raz pierwszy następuje selekcja i po umieszczeniu na drewnianej platformie wniesione do miejskiego pociągu. Ostatnim przystankiem na trasie do SABO, czyli południowego Mumbaju jest stacja Churchgate. To tutaj najlepiej być po godzinie 11, aby przyjrzeć się ostatecznej selekcji przed dostarczeniem ciepłego obiadu do setek biur.
Żeby sprawnie i co najważniejsze pewnie zawieść jedzenie pod wskazany adres potrzebny jest specjalny kod oznaczenia przesyłki. Zastosowano wszystkie możliwości: kolory, litery i cyfry. Przecież żeby roznosić jedzenie nie trzeba koniecznie umieć czytać. I to działa nadzwyczaj skutecznie. Pomyłki zdarzają się tak rzadko (podobno 1 na 16 mln), że Forbes Magazine przyznał certyfikat zarządzania jakością 6 Sigma, który dopuszcza jedynie 3,4 usterki na milion zdarzeń czy sztuk produktu. To najwyższe osiągnięcie jakie może firma osiągnąć.
Za tym sukcesem stoi przede wszystkim wysokie poczucie odpowiedzialności wobec klientów. Dabbawala wierzą, że dostarczanie jedzenia tworzy dobrą karmę. Drugim czynnikiem jest dobra organizacja. Łączy ich religia i wspólne dziedzictwo. Pochodzą z tej samej kasty. Działają oni w spółdzielniach po 20-30 osób. Nad wszystkim czuwa przewodniczący, który oprócz możliwości zdyscyplinowania członków, rozdziela miesięczną pensję wynoszącą ok. 150 dolarów. Spółdzielnia oferuje bezpieczeństwo, pomoc w przypadku choroby i możliwość pożyczki w razie problemów finansowych...
Piekło na ulicy, a moje opalone części ciała nie chciały pozostawać na słońcu, wiec schroniłem się w kościele, a właściwie w Katedrze Najświętszego Imienia Jezus. Jest to siedziba arcybiskupa Mumbaju i główna świątynia archidiecezji Mumbaju. Mało ludzi :) i więcej słychać kruki niż trąbienie samochodów. Mały relaks w tym zatłoczonym mieście.
Na koniec poszedłem do Citi Banku wypłacić pieniądze. Tak jak przypuszczałem był mały problem, bo kartę trzeba włożyć i zaraz wyjąć, a nie zostawiać jej cały czas w czytniku. Oczywiście musiała pani przyjść i zademonstrować. Maksymalna wypłata to 10000 rupii, więc musiałem podejść 2 razy, bo chyba w Mumbaju zostanę trochę dłużej, do niedzieli... Tylko trzeba z rana wstać, a to już ciężka sprawa....
Odsłony: 1769