Copyright 2015 Tomasz Wyrwas. All rights reserved

Tokyo day 3-4

Opublikowano: czwartek, 21 lipiec 2011

IMG_5175

Oprócz nowości wyjazdowych, jaką była wczesna pora naszego wyjścia z hostelu (5 rano) oraz podróży metrem, to reszta po staremu. To co robimy w porannych godzinach nam nie wychodzi. Gdy wychodziliśmy z hotelu pogoda była znośna, ale przy samym rynku mocno zaczęło wiać i do tego padać. Dotarliśmy pod główną bramę, gdzie pan wręczając nam mapkę marketu, poinformował że aukcja tuńczyka na którą tak wcześnie poderwaliśmy się z łóżeczek, dla turystów  jest odwołana.

 Jak się dowiedzieliśmy, wpuszczają z samego rana po 2 grupy liczące 70 osób, ale po zamieszaniu z trzęsieniem ziemi z marca dla turystów pokazu nie ma. Plączący się pod nogami wpuszczani są dopiero po godzinie 9. No to nas urządzili. Trzy godziny dłużej mogliśmy pospać, ale co gorsza to jak zagospodarować sobie ten czas przy takiej pogodzie. Postanowiliśmy jednak nie ustępować.

Pierwszą godzinę zajął nam pobyt w pobliskiej knajpie. Skusiliśmy się świeżą rybką i udaliśmy się na sushi, no bo jak być w Japonii i nie zjeść podstawowej potrawy kojarzonej z tym krajem. Wybieraliśmy różne warianty: z krewetkami, tuńczykiem, ośmiornicą. Zapłaciliśmy za śniadanko 1600 jenów, ale wrażenia smakowe bezcenne. Ja w zamian poczęstowałem polskim papierosem LM Link, który robi tutaj furorę, zapewne dlatego, że nie widziałem w sklepie „cienkich” papierosów i wszyscy Japończycy w palarniach ukradkiem zerkają z zainteresowaniem. Dodatkowo rozdałem po polskim cukierku, więc myślę, że następnym razem, jak knajpę odwiedzą goście z Polando, to dostaną najlepsze kawałki świeżutkiego tuńczyka.

Pozostałe dwie godziny spędziliśmy w sklepie, a tak naprawdę w rekreacyjnej jego części, gdzie duża kawa i słodkie ciastko pozwoliły nam przezwyciężyć kryzys, który nas dopadł.

Punkt 9 zameldowaliśmy się na głównej bramie, przez którą już bez problemu mogliśmy dostać się do części handlowej targowiska. Rynek robi wrażenie - jest naprawdę spory. Na głównym skrzyżowaniu ruchem kieruje policjant i trzeba uważać na wózki towarowe, które nigdy nie wiadomo, z której strony wyjadą. Fish Market daje zatrudnienie ponad 60 tys. pracowników i generuje obroty rzędu 5,5 mld dolarów. Połaziliśmy po tych halach i popatrzyliśmy na te dziwne stworzonka wyławiane z Pacyfiku.

Odsłony: 2969