Copyright 2015 Tomasz Wyrwas. All rights reserved

Hiroshima

Opublikowano: środa, 13 lipiec 2011

IMG 3862

Do Hiroshimy dojechaliśmy elektrycznym tramwajem. Za 50 min. podróż zapłaciliśmy 540 jenów, ale wysiedliśmy przy Parku Pokoju. Było już po 18 i Muzeum Pokoju było już zamknięte. Zawsze coś trzeba zostawić na następną wizytę. W centralnej części parku stoi cenotaf upamiętniający wszystkie ofiary wojny, na którym wyryte są imiona wszystkich ofiar bomby. Obok znajdziemy Płomień Pokoju, który zostanie wygaszony dopiero wtedy, gdy na całym świecie zostanie zlikwidowana broń atomowa, czyli zapewne nie prędko.

Dalej w głębi parku stoi Pomnik Pamięci Dzieci, przedstawiający dziewczynkę ze wzniesionymi rękami i przelatującego nad nią żurawia, który w Japonii symbolizuje długowieczność i szczęście. Rzeźba ta upamiętnia dziewczynkę, ofiarę bomby, która wierzyła, że wyzdrowieje, jeśli złoży z papieru 1000 żurawi. Dziewczynka zmarła w 1955 roku, ale stała się znana w całej Japonii. Uczniowie z różnych szkół w kraju przesyłają zrobione przez siebie papierowe żurawie, którymi przyozdabiany jest pomnik. Kopuła Bomby Atomowej, to pawilon Organizacji Rozwoju Przemysłu i tak naprawdę jedyny budynek, który pozostał po wybuchu bomby 6 sierpnia 1945 roku. Pod kopułą spotkaliśmy dziwnych ludzi, którzy grając na bębnach wyrażali swój sprzeciw przeciwko wszelkiemu złu tego świata. Wracając do byłej stolicy trafiliśmy na bezpośredni pociąg, a ja jeszcze zrobiłem kilka migawek jak wygląda podróżowanie w normalnym kraju.

W Kyoto czytaliśmy, że warto zwiedzić dworzec główny. Nie śpieszyliśmy się już do hostelu, bo dochodziła 23 i obowiązywała cisza nocna. To co zobaczyliśmy naprawdę zrobiło na nas duże wrażenie. Pełno knajp, scena na występy, a te dwa balkoniki widoczne na zdjęciach wprost z Gwiezdnych Wojen. Współcześnie dworzec spełnia kilka funkcji, ale żeby zrobić ogród na szczycie z miejscem schadzek młodzieży? Pośrodku roślinność , a dookoła ławeczki, na których siedziały obściskujące się parki. U nas takie miejsca od razu zostają zaadoptowane przez miejscową żulernię, a tutaj cisza i spokój. Przez te kilka dni pobytu nie widzieliśmy ani jednego zaniedbanego, zataczającego się czy awanturującego się osobnika, a na ulicach wracając późno w nocy nie czuje się zagrożenia. Jest to najbezpieczniejszy kraj, w którym do tej pory byliśmy. 

Odsłony: 3130