Copyright 2015 Tomasz Wyrwas. All rights reserved

Varanasi dzień pierwszy

Opublikowano: środa, 21 lipiec 2010

IMG_5845

Dotarliśmy do Varanasi. Podróż pociągiem trwała 14 godzin i przenieśliśmy się 640 km na południe. Kończąc nasz pobyt w Agrze załapaliśmy się na zamieszki. Jadąc Tuk-tukiem na dworzec musieliśmy przedzierać się przez tłum, który opanował wąskie uliczki pod Taj Mahal, a później oddział policji w hełmach na głowie z plastikowymi przyłbicami i oczywiście z solidnymi gumowymi pałami. Dreszczyk emocji był. W pociągu jechaliśmy z hinduskim VIP-em. Nie wiemy kto to był, ale sądząc po reakcji pasażerów, którzy całowali gościa po rękach i kłaniali się w pas, musiał to być ktoś ważny. Facet podróżował z solidną obstawą, żołnierz z karabinem spał na łóżku obok, a kilku pozostałych wojskowych obstawiało wejście do wagonu. Kładąc się spać, pomyślałem sobie, że na pewno nas nie okradną, ale miałem nadzieję, że maoiści, którzy lubią wysadzić sobie pociąg od czasu do czasu nic do niego nie mają.....

Według legendy Waranasi zostało założone przez Śiwę. Przyjmuje się, że było to około 3000 lat temu. Pierwsze wzmianki o mieście pochodzą z V wieku p.n.e. i znane było jako Kaśi, co wywodziło się ze słowa "jasny". Dzisiejsza nazwa pochodzi ze starożytnej nazwy miasta leżącego pomiędzy rzekami Waruna i Assi. Miasto jest co roku odwiedzane przez miliony wiernych, gromadzących się na brzegu rzeki w celu rytualnych ablucji, mających na celu oczyszczenie się z grzechów.

W Varanasi odżylismy. Wieczór spędziliśmy obserwujac nocny pokaz puja na głównej Ghacie. Ghaty (schody do rzeki) są największą atrakcją turystyczną. To tutaj nad brzegiem Gangi można obserwować wszelkiego rodzaju ceremonie religijne. Pożegnanie dnia, czyli wieczorną Puja można obserwować zarówno z wody jak i z lądu, a biorąc pod uwagę większą mobilność przy robieniu zdjęć, polecam drugą opcję. Deszcz przyjechał za nami z Agry, więc musieliśmy zainwestować w parasol. Ale warto było...

 

Odsłony: 3070