Copyright 2015 Tomasz Wyrwas. All rights reserved

Nasik day 6

Opublikowano: sobota, 20 maj 2017

Nie zaspałem, bo nastawiłem sobie 2 alarmy. Ten drugi zrobił swoje. W tym upale pod wentylatorem spałem może ze 3 godziny. Kierowca był przed czasem, więc nerwówki nie było. Zawiózł mnie pod wskazany adres i nawet znalazłem budę, w której było biuro podróży. Na koniec jeszcze pytam się ile mam mu zapłacić, to mówi 550. Ja mówię, że miało być 450, to żebym mu dorzucił 50, bo musiał wcześnie wstać... Taki żartowniś. 

Wszystko jeszcze było pozamykane, bo widocznie startują od 6 kiedy wschodzi słońce. Kiedy zjawił się pracownik przystąpiłem do niezbędnych pytań:

- Chcę jechać autobusem do Nasiku;

- Dobrze, autobus o 7 rano;

- Ale przecież miał być o 6.30;

- Będzie o 6.45....

Napradę nie wiem jak to wszystko się kręci. Ręce mi opadły. Najważniejsze, że jest autobus. Po 10 min przyszły jakieś panie i też pytały się o Nasik, więc poczułem się bezpieczniej. Ja oddałem im moje miejsce do siedzenia, więc zaproponowały mi cofi. Ja grzecznie odmówiłem, bo i tak zastanawiałem się czy nie muszę iść do toalety i czy wytrzymam w czasie podróży.

W autobusie dalej zamieszanie. Wszyscy, którzy wchodzili z biletami, widocznie kupionymi wcześniej, mieli problem z prawidłowym umiejscowieniem. Porządkowy autobusu musiał przed ruszeniem robić porządek na pokładzie. Uśmiałem się solidnie.

W czasie drogi siedziałem obok chłopaka, z którym sobie ucieliśmy pogawędkę. Sugar jechał do Nasiku, żeby poznać kandydatkę na żonę oraz jej rodzinę. Poznał ją na grupie matrymonialnej swojej kasty. No myślałem, ze takie rzeczy to na filmach, a tu proszę. Pokazał mi zdjęcie z grupy internetowej i głównymi parametrami matrymonialnymi (lata, zainteresowania itp). Dziewczyna podobno ma białe plamy na skórze i zastanawiał się, czy to nie będzie dziedziczne. W wyborze pomagał mu jakiś swat, który swoimi radami dzielił się z nim poprzez czat. Chłopak pracuje jako grafik oraz odpowiedzialny jest za social media w Mumbaju i zarabia tyle co ja. Trochę się zdziwił, ale ja raczej nie. Planuje zwiedzać świat, ale na razie chce zacząć od Indii. Czyli trochę mu to zajmie. Mam namiar na pejsbuka, ciekawy jestem jak wyszło mu spotkanie. Biedak miał dzisiaj jeszcze wracać do Mumbaju.

Hotel zarezerwował mi Milind, a namiary przesłał na komórkę. No muszę się przyznać, że komórka jest nieodzowna, a szczególnie google maps. Pan w recepcji przedstawił i dwie opcję i oczywiście wybrałem tą tańszą. Hotel 100 metrów od tego w którym poprzednio mieszkałem, ale jak się okazuje, w tym dobrze słychać muezina. No chyba, że postawili meczet w okolicy. Jest klima i wifi. Jest też telewizor, ale w Mumbaju w ogólne nie włączyłem urządzenia, więc tutaj tez raczej nie będę próbować. Zjadłem orzeszki które wiozłem z Mumbaju, ale może na coś jeszcze się skuszę.

Odwiedził już mnie Milind, który po pracy przyjechał zobaczyć tego upierdliwego Polaka, który mu zjeżdza tutaj w okolicę. Dobra wiadomość jest taka, że wakacje dzieciaki mają do końca maja, więc powinienem zahaczyć o szkołę. Zła wiadomość to temperatura wynosząca 40 stopni. Jakoś trzeba to ogarnąć. Kończę, bo trzeba iść odwiedzić stare kąty.

Odsłony: 1762