Jaipur Monkey Thieves
Ewakuacja z Bikaneru. Tuk-tuka mieliśmy umówionego i bardzo dobrze, bo pod hotelem żaden nie stał. Pociąg marki western już na nas czekał. Na naszych miejscach leżała rodzinka z dzieckiem, więc siedliśmy na pierwszych wolnych siedzeniach. Brud niemiłosierny, pociąg bez szyb, a wiatr zawiewał cały czas piach z pustyni. Wczoraj czytałem gazetę, w której gospodyni domowa wypowiadała się, że ma dużo sprzątania spowodowanego wiejącym wiatrem i z utęsknieniem czekają na deszcz. Taka mała wzmianka z lokalnej prasy.... Po 7 godzinnej jeździe wyglądaliśmy jak piaskowe dziadki.
Jaipur - dzień drugi
Dzisiaj wynajęliśmy samochód i pojechaliśmy zwiedzać forty. Do najsłynniejszego fortu Amber można wjechać na słoniach, ale że my stronimy od zwierzaków, więc sobie darowaliśmy tę atrakcję. Nie wyglądało to zbyt zachęcająco. Krótki podjazd, a słonie mało umalowane. Żeby tylko wyciągnąć kasę od turystów. Same forty warte zobaczenie, ale bez szału, zobaczyć dwa i spokój na całe Indie. Podjechaliśmy później w kilka miejsc, które leżą z dala od centrum, żeby jutro skupić się tylko na starym mieście. To ostatnia rzecz jaka mamy do zaliczenia w Jaipurze, wiec będzie można w końcu się wyspać.